Powróciłam... A może nie :'( Napisałam imagina troszkę smutnego bo smutna jest sytuacja w jakiej jestem :'( Ale myślę że wam się spodoba. Nadal nie wiem czy będę kontynuowała tego bloga <3
Liczę na was <3 Myślę, że się spodoba itp, itd KOMENTARZE <3
-----------------------------------------------
CZASAMI CHCIAŁOBY SIĘ WRÓCIĆ
DO PRZESZŁOŚCI, NAPRAWIĆ BŁĘDY..
Nazywam się Ellie. Mam 19 lat. Mieszkam w małym miasteczku z mamą. Mój tata umarł gdy miałam 13 lat. Nie mam rodzeństwa ani chłopaka bo kto chce taką dziewczynę jaką jestem ja. Żyłam spokojnie. Chodziłam na studia. Niby miałam przyjaciół ale co to za przyjaciele, którzy cię obgadują za plecami i śmieją się z ciebie bo jesteś jakaś "dziwna". No ale co zrobić. Żyłam swoim życiem. Z mamą miałam dobre relacje. Nie mogę powiedzieć, że najlepsze bo ona się zmieniła odkąd zmarł mój ojciec. Ale nie było najgorzej.
Pewnego pięknego dnia po kłótni z moją rodzicielką ubrałam się w czerwoną sukienkę, która ledwo co zakrywała moje pośladki, długie czarne szpile. Włożyłam do torebki tylko najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam z domu bez słowa. Ruszyłam w kierunku znanej mi dyskoteki, która mieściła się na obrzeżach mojego małego miasteczka. Dotarłam tam w 15 minut. Pokazując swój dowód osobisty wielkiemu ochroniarzowi, że mam ukończone 18 lat weszłam do środka. Podeszłam do baru i zamówiłam sobie jak na początek lekkiego drinka. Czekałam na zamówionych napój gdy obok mnie pojawił się chłopak. Rzuciłam tylko na nim okiem ale wydawał się bardzo przystojny. Na głowie burza loków, ubrany w ciemne dżinsy i koszulkę w paski. W końcu dostałam swojego drinka a chłopak obok mnie również dostał zamówiony napój. Muzyka grała w tle. Chłopak stał przy barze nie ruszał się. Nie odezwał się a ja bardzo chciałam go poznać. Wydawał się bardzo intrygujący. Więc co miałam stracić. Zaczęłam pierwsza.
- Hej jestem Ellie. Czekasz na kogoś?
- Ja Harry i nie czekam na nikogo.
- To może pójdziemy zatańczyć? - Próbowałam jakoś rozkręcić ta rozmowę ale widać było, że chłopak nie miał na to ochoty.
- Yhhm jestem jakby słabym tancerzem.
- A czemu przyszedłeś do klubu?
- Czy to już jest zabronione? - odezwał się z wielką pretensją
- Nie jest zabronione, ale jakoś smutno wyglądasz i chciałam cię jakoś rozkręcić.
- Dobra, dobra. Mogę spróbować - uśmiechnął się tak słodko a ja czułam, że moje poliki robią się czerwone.
Dokończyłam swojego drinka i pociągnęłam za sobą chłopaka. Co by tu powiedzieć. Ja, zazwyczaj cicha dziewczyna tak rwie się do chłopaka. Ale on był inny i to mi zaimponowało. Wyszliśmy na parkiet i puścili akurat wolny numer. Chłopak poruszał się wolno ale zgodnie z rytmem i powoli przysuwał się do mnie jakby bał się mn ie skrzywdzić. Był taki delikatny. Cała złość na moją rodzicielkę przeszła. Przeszła w momencie gdy zobaczyłam jego. Ale tańczyliśmy i tańczyliśmy. Spodobało nam się obu. Skończyła się piosenka.
- Usiądziemy gdzieś?
- Może wyjdziemy na dwór... Jakoś tu duszno
- No dobra
I znowu się tak nieziemsko uśmiechnął. Ten chłopak tak na mnie działał a znałam go zaledwie od kilkudziesięciu minut. Wyszliśmy na dwór. Usiedliśmy na murku. Trochę mi było zimno na zewnątrz ale od środka mnie rozrywało, że mogłam siedzieć przy takim nieziemskim mężczyźnie. Zaczęliśmy opowiadać o sobie różne dziwne, przedziwne rzeczy. Od samego dzieciństwa aż do teraz. Czułam się jakbym znała tego kolesia od zawsze. Dosłownie od zawsze.
-Dwa lata później-
Jestem z Harrym od dwóch lat. Od tego momentu w klubie zaczęliśmy się codziennie spotykać. Został moim chłopakiem. I był to mój pierwszy chłopak. Czułam się niesamowicie. Moja mama go zaakceptowała z czego się bardzo cieszyłam. Nadal nie mogłam uwierzyć, że mam tak wspaniałego i przystojnego chłopaka.
Siedziałam w domu z telefonem w ręku, oglądałam "Trudne sprawy" i czekałam aż mój kotek napisze. Nie minęło kilka minut i napisał do mnie " Co dzisiaj robimy? Kino, restauracja, film u mnie?" Momentalnie mu odpisałam "Filmy u cb <3" Cieszyłam się normalnie jak małe dziecko, które dostało ukochaną zabawkę na święta lub urodziny. "Więc o której będziesz? Mam po ciebie przyjechać <3?" " Przyjdę sama... będę około 20.00 <3 Kocham Cię" Ubrałam się i wyszłam z domu. Zadzwoniłam do jego drzwi. Otworzyła mi jego mama. Przywitała mnie wesołym uściskiem. Poszłam do pokoju Harrego. Weszłam i usiadłam na łóżku. Po chwili wszedł on w samych bokserkach na co zrobiło mi się gorąco. Widziałam go już nie raz prawie nago ale on był taki nieziemski.
- Oo. Ellie już przyszłaś
- Tak i nie spodziewałam się takiego widoku. - uśmiechnęłam się szyderczo.
- Hmm jakiego widoku?- spojrzał się na siebie i zgrywał głupiego
- Takiego
Podeszłam do niego i przejechałam po jego nagim torsie i zatrzymałam się przy bokserkach. Bojąc się o to co będzie dalej. On tylko wziął moją rękę i zjechał niżej. Dotknęłam jego penisa przez materiał bokserek. Momentalnie zrobiło mi się gorąco.
-Nie bój się - uśmiechnął się delikatnie
Przyciągnął mnie do siebie i lekko pocałował. Odwzajemniłam ten pocałunek. Miałam tak ogromne motyle w brzuchu. Lekko popchnął mnie na łóżko. Powoli zaczął rozbierać... I tak to się stało
-Kilka godzin później-
-Byłaś wspaniała. Kocham Cię
- To był mój pierwszy raz
-Wiem i mój też
- Nie było widać - zawstydziłam się.
-Kocham cię Ellie
- Ja ciebie też
- Co ty na to byśmy zamieszkali razem?
- Tutaj? Z twoimi rodzicami? Razem?
- Nie... No co ty. Mam mieszkanie po dziadkach. Jest moje. Na razie nie mieszkałem tam ale z tobą się tam od razu wprowadzę, jeśli chcesz.
- Z tobą zawsze kochany.- pocałowałam go
Wróciłam do domu pełna radości, że mogłabym zamieszkać z nim, moim ukochanym.
-Hej mamo! Wróciłam! - krzyknęłam
-Hej córciu.
-Mamo muszę z tobą porozmawiać. - uśmiechnęłam się do swojej rodzicielki
-Dobrze no to chodź do kuchni.
Usiadłyśmy w kuchni przy dużym drewnianym stole. Zaczęłam jej opowiadać o tym, że Harry zaproponował mi wspólnie mieszkanie, że chciałabym się wyprowadzić. Moja mama zareagowała na to bardzo wrażliwie. Zaczęła na mnie krzyczeć, że jestem za młoda i za krótko ja się znam z Harrym. Byłam na nią strasznie wkurzona. Jak ona tak mogła mówić. Dla mnie to było wystarczająco dużo czasu. Powiedziała jeszcze że jak się do niego przeprowadzę to nie mam co wracać do domu. I w tym momencie zaczęła płakać i wybiegła do swojego pokoju. Wiedziałam, że się o mnie martwi i że będzie sama i będzie jej smutno. Ale przecież nie mogłam całe życie z nią mieszkać. Miałam też swoje życie.
Po tym zdarzeniu zadzwoniłam do Harrego. On jak zwykle zaczął mnie pocieszać. Po kilku dniach już mieszkałam z Harrym. Pewnie wielu z was uważa, że to dziwne. Mieszkać od razu z pierwszym chłopakiem, którego poznało się w klubie i to tak wcześnie... Ale ja wiedziałam, że to jest ten jedyny. Dwa dni po tym jak się do niego wprowadziłam czułam się tak strasznie, fatalnie. Cały czas wymiotowałam i miałam mdłości. Nie wiedziałam od czego to jest. Harry się mną opiekował. To było słodkie. Tak było przez kilka następnych dni. No i w końcu poszłam do lekarza. Powiedziałam mu o wszystkim a on zabrał mnie na USG i okazało się, że jestem w ciąży. Byłam w totalnym szoku. Byłam załamana. Dopiero co się wprowadziłam do Harrego i już byłam w ciąży. Postanowiłam Harremu powiedzieć. W końcu to on był ojcem. Tylko nie spodziewałam się, że wyniknie z tego taka kicha. Wróciłam już do naszego wspólnego domu. Poprosiłam mojego ukochanego o rozmowę. Dosłownie się wkurwił jak mu powiedziałam. Wyzywał od zwykłych dziwek, kurw itp. Mówił, że to nie jest jego dziecko. Na pewno spałam z kimś innym. Ja mu tłumaczyłam, że nie. Ale on nie chciał tego słuchać. Mówił, że od jednego razu nie da się zajść w ciążę. I najgorsze było to, że powiedział , że mam się wynosić. A ja gdzie miałam iść. Do matki nie pójdę. Powiedziała, że nie mam już tam wstępu. A nikogo innego nie miałam. Był tylko Harry. Miałam trochę pieniędzy na koncie. Spakowałam się i wyszłam. Było mi tak smutno, że on nie uwierzył, że jest ojcem. Płakałam całą drogę. Poszłam do najbliższego hotelu. Zarezerwowałam pokój na dwa dni. Miałam tylko na te 2 dni pieniądze. Przeminęły bardzo szybko. Musiałam się wynieść. Szłam ciemną ulicą. Nagle z zaułku wyszło dwóch kolesi/ Zbliżyło się do mnie. Zaczęli mnie dotykać. Dosłownie wszędzie dotykać. Było to obrzydliwe. Gdy się przeciwstawiałam od razu mnie kopali, bili. Jednego z nich kopnęłam tak mocno, że się przewrócił. Ten drugi był tak wściekły, że przewrócił mnie na ziemię i kopał bez opamiętania. I straciłam przytomność. Obudziłam się w szpitalu. Cała zdenerwowana. Nie wiedziałam gdzie jestem. Chciałam wyjść lecz uniemożliwiła mi to pielęgniarka. Zapytałam się czy z moim dzieckiem wszystko w porządku. Jednak ona się zmartwiła i odpowiedziała, że zmarło. Zaczęłam płakać. To było straszne. I tak zostałam sama. Nie miałam już mamy, Harrego a nawet dziecka, które pokochałam. Niby dzwonił później i przepraszał za swoje zachowanie. Chciał wrócić do mnie do nas. Ale w końcu mu powiedziałam, że już nie mam mnie i dziecka.
Suicide is the only solution
Wika :3